Właśnie wróciłem z tygodniowych wakacji w sórdkowych Włoszech, gdzie objeździłem część Umbrii i Toskanii pokonując blisko 1500 km. Europcar wyposażył mnie w nowego Fiata Punto z silnikiem diesla 1.3 75KM, manual-5, system start&stop i znośnym wyposażeniem. Silnik to mój stary znajomy z Astry, którą jeździłem, ale z turbiną ze stałą geometrią łopatek.
źródło: fiat.pl
Musicie wiedzieć, że drogi w tamtym regionie są inne niż w Polsce, bo są wąskie, dziurawe i zagadkowo oznaczone (sami zobaczcie tutaj). Na autostradach lewy pas jest węższy (na jedno Punto) a prawy pas zazwyczaj prezentował koleiny i dziury nie pozwalające zasnąć kierowcy oraz ledwo mieszcząc ciężarówkę.
Co do dróg lokalnych i miejskich, to prawie na pewno były projektowane co najwyżej dla rydwanów i to raczej przez Etrusków, niż przez Rzymian. Są strome, kręte, dziurawe i ogólnie mało przyjazne. Parkowanie na południu Europy ma złą sławę nie bez powodu i przypomina raczej rozpychanie się w przedziale wagonu drugiej klasy InterRegio.
W tych okolicznościach Punto okazało się być zaskakująco dobrze przygotowane. Wspomaganie kierownicy o zmiennej sile bardzo ułatwiało mi kluczenie. Szeroko-dostępny wysoki moment obrotowy silnika i niezwykle tolerancyjne sprzęgło pozwoliły mi z niskimi prędkościami kluczyć (również tyłem) uliczkami o nachyleniu nawet do 24%. Pięcio-biegowa skrzynia biegów od razu wydała mi się nietrafiona, bo 3000 obr./min. osiągałem na ostatnim biegu już przy 130km/godz. Po kilku dniach zrozumiałem jednak, że to górna granica prędkości i skwapliwie trzymałem się 110km/godz. na autostradach - tam się po prostu nie da jeździć szybko. Kolejno wymiary tego auta wydawały mi się początkowo nikczemne, ale kilka prób parkowania na górskich uliczkach brukowanych ostatnio niecały tysiąc lat temu uświadomiło mi, że Panda byłaby "w sam raz".
Auto było bardzo dobrze wyciszone, a miękkie zawieszenie dzielnie ukrywało przełomy na drodze (skutki trzęsień ziemi). Moją uwagę przykuł też fakt, że fotel kierowcy umieszczony jest wysoko, kierownica jest blisko, a wolant zmiany biegów jest wyższy niż w innych autach. Odniosłem wrażenie, że to ukłon w stronę płci pięknej.
Były też wady: Radio konsoli środkowej miało błyszczące wykończenie skutecznie ukrywając treść na wyświetlaczu i eksponując pył. Przyciski sprawiały wrażenie pozbawionych mikrostyków i włączenie klimatyzacji zazwyczaj wymagało 2-3 krotnego naduszania. Wreszcie widoczność do tyły była słaba, a czujników parkowania nie zamontowano, więc ćwiczyłem wiarę we własny zmysł orientacji w przestrzeni.
W tych okolicznościach Punto okazało się być zaskakująco dobrze przygotowane. Wspomaganie kierownicy o zmiennej sile bardzo ułatwiało mi kluczenie. Szeroko-dostępny wysoki moment obrotowy silnika i niezwykle tolerancyjne sprzęgło pozwoliły mi z niskimi prędkościami kluczyć (również tyłem) uliczkami o nachyleniu nawet do 24%. Pięcio-biegowa skrzynia biegów od razu wydała mi się nietrafiona, bo 3000 obr./min. osiągałem na ostatnim biegu już przy 130km/godz. Po kilku dniach zrozumiałem jednak, że to górna granica prędkości i skwapliwie trzymałem się 110km/godz. na autostradach - tam się po prostu nie da jeździć szybko. Kolejno wymiary tego auta wydawały mi się początkowo nikczemne, ale kilka prób parkowania na górskich uliczkach brukowanych ostatnio niecały tysiąc lat temu uświadomiło mi, że Panda byłaby "w sam raz".
Auto było bardzo dobrze wyciszone, a miękkie zawieszenie dzielnie ukrywało przełomy na drodze (skutki trzęsień ziemi). Moją uwagę przykuł też fakt, że fotel kierowcy umieszczony jest wysoko, kierownica jest blisko, a wolant zmiany biegów jest wyższy niż w innych autach. Odniosłem wrażenie, że to ukłon w stronę płci pięknej.
Były też wady: Radio konsoli środkowej miało błyszczące wykończenie skutecznie ukrywając treść na wyświetlaczu i eksponując pył. Przyciski sprawiały wrażenie pozbawionych mikrostyków i włączenie klimatyzacji zazwyczaj wymagało 2-3 krotnego naduszania. Wreszcie widoczność do tyły była słaba, a czujników parkowania nie zamontowano, więc ćwiczyłem wiarę we własny zmysł orientacji w przestrzeni.
Z ciekawości sprawdziłem, że takie auto kosztuje w Polsce koło 55 tys. zł. Przyznam, że spalanie na poziomie 4,7l / 100km, dostępny moment obrotowy, niezwykle łatwe prowadzenie, wysoka dzielność miejska i komfort jazdy przemawiają za tym autkiem. O ile jest to fajne auto na tydzień we Włoszech, to nie wiem, jak by się sprawiło w innych warunkach.