Mój komputer nie kasuje sam danych, ani nie pomija samoczynnie plików w indeksach wyszukiwarki, czego nie mogę już powiedzieć o mojej głowie. Sporo zapominam - taka jest prawda. Podobno im człowiek mniej pamięta, tym mniej ma na głowie i jest szczęśliwszy (bo nieświadomy).
Widzę w tym analogię, gdy patrzę na pękające w szwach skrzynki pocztowe (zarówno PST, jak i NSF), gdy obserwuję opasłe foldery "Dokumenty", a także monstrualne "Obrazy". Muszę przyznać, że mam jakieś atawistyczne opory przed kasowaniem danych - nie mam tu na myśli duplikatów ani zbędnych programów instalacyjnych.
Jednak od kilku lat trzymam się kilku zasad, które sprawiają, że mój "odcisk" danych prywatnych utrzymuje się na zarządzalnym poziomie kilkudziesięciu gigabajtów:
1. W zakresie e-maili zwykle:
a) kasuję od razu wszystkie reklamy i powiadomienia
b) staram się trzymać niezbędne załączniki w "Dokumentach"
c) co tydzień sortuję wiadomości wg ich rozmiaru malejąco i kasuję, co bardziej zbędne aż do 1MB
d) wiadomości starsze niż rok przenoszę do pliku archiwum
2. Stosuję foldery do podziału dokumentów na:
a) bieżące - dostępne w "Dokumenty" z repliką w bezpiecznym miejscu
b) od kilku miesięcy nie używane - spakowane w jedno-plikowe archiwa, zawsze mam je ze sobą
c) nie używane od co najmniej roku - w/w archiwa na zewnętrznym dysku twardym oraz kopia DVD-R
3. Reguluję wielkość plików zdjęć w ustawieniach aparatu fotograficznego (zwykle satysfakcjonuje mnie 2 megapiksele) i staram się kasować nieudane fotografie jeszcze w aparacie. Zdjęcia przechowuję tylko na płytach DVD-R i na dyskach zewnętrznych
4. Przed każdą archiwizacją danych:
a) kasuję wszystkie pliki wideo
b) umieszczam na płytach niezbędne obrazy ISO i kasuję je
Łącznie spędzam około godzinę w tygodniu na kontrolowaną amnezję. Przez lata przekonałem się, że jest to skuteczna metoda na "szczęśliwy komputer", który ma "mniej na głowie".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz