W sobotę odbyłem podróż autem z Brukseli do Warszawy. Po ponad półrocznej przerwie miałem możliwość zakosztowania podróży polskimi szlakami komunikacyjnymi. Podróż zaplanowałem standardowo (patrz symulacja tutaj). Google Maps pisało o 14 godzinach jazdy, aby przebyć 1320km. Rzeczywiście odcinek do Fankfurtu nad Odrą, mierzący ~830km przebyłem w 8,5 godziny, bo stałem w korkach w okolicach Duisburga, Dortmundu i Hannoveru. Następnie wjechałem do Ojczyzny wprost z mostu nad Odrą na coś w rodzaju wyboistego parkingu z ograniczeniem do 30km/h. Wiedziałem, że czeka mnie trudna podróż przez drogę krajową nr 2 ze Świecka do Nowego Tomyśla. Od samej granicy zastanawiałem się, jak daleko mam do A2, ile to jeszcze potrwa i jakie są przede mną trudności. Niestety nie było żadnych oznaczeń. Zauważyłem spore loga STRABAG tu i tam, jako że firma ta buduje łącznik A2 do Nowego Tomyśla dosłownie na drodze krajowej. Niestety jezdnia była pełna samochodów ciężarowych - chwileczkę ... w długi weekend sierpniowy? a nie mają zakazu wjazdu?
Mniej więcej po 3 km jazdy 40km/h rozpoczął się piknik. Wspólnie z druhami w niedoli wyłączyliśmy silniki, wyjęliśmy kanapki i opalaliśmy się w słońcu. W międzyczasie ciężarówki wtaczały się z prędkością piechura w las. Do teraz zastanawia mnie, skąd wiedzieli dokąd jechać po tym jak napotkali znak zakazu wjazdu na asfalcie. Nie było tam żadnego znaku, mapy, informacji czy choćby wyjaśnienia pisemnego. Po kilkunastu minutach resztę kanapek uprzątnąłem i wsiadłem do auta podjechać około kilometra. Ta procedura powtarzała się kilkanaście razy na przestrzeni następnych 3 godzin. Po drodze nie było znaków innych niż zakaz wjazdu, zwężenie, ograniczenie prędości. Cierpiałem w nieświadomości, ile to jeszcze kilometrów / godzin tej męczarni mnie czeka do autostrady. Ostatecznie przebyłem pyrrusowo te 120km w 3,5 godziny do Nowego Tomyśla, gdzie - w podrygach histerycznej radości - przywitałem przyczółek cywilizacji w postaci dwóch pasów drogi A2. Później już nawet idiotyzm zatrzymywania się co 50km w celu opłacenia 13zł nie zmył mojej aprobaty dla istnienia tej drogi.
Pomyślcie sobie, że między granicą a A2 nie zauważyłem żadnej tablicy informacyjnej, ani jednego policjanta czy też pracownika STRABAG kierującego ruchem. Kontrastuje to z dumnie błyskającym Flashem witryny autostrady tutaj. Myślę, że nie było na objeździe żadnych urządzeń pomiarowych ani kamer. Nasze służby nie byłyby w stanie zauważyć tam chyba nawet katastrofy humanitarnej.
Co prawda nie jestem z branży drogowej, ale z troski o nasz zagubiony inwestycyjnie naród chciałbym podzielić się z Wami kilkoma obserwacjami:
- Odcinki głównych dróg tranzytowych Europy posiadające trasy przełajowe pomiędzy dwoma autostradami wymagają specjalnej troski, monitorowania, kierowania ruchem.
- Należy wspierać kierowców w niedoli i choćby informować ich co przed nimi oraz ile jeszcze zostało do wytrzymania.
- Należy wpuszczać na trudne odcinki tylko tyle aut ciężarowych, ile na nich się zmieści bez zakłócania ruchu, a nie tyle, ile wlezie póki korek nie sięgnie Niemiec i nasi przezorni sąsiedzi zareagują.
- Przed uruchomieniem objazdu należy usunąć elementy zabijające przepływ ruchu ciężkiego transportu jak mikroskopijne ronda, przejazd kolejowy, który trzeba objechać lasem, stado skrzyżowań bez świateł.
Przyjmuję do wiadomości, że przez ostatnie 20 lat rządów w wolnej Polsce nikt nie rozpoznał potrzeby posiadania drogi na zachód mniej więcej w centralnej części kraju. Doceniam fakt, że STRABAG dzielnie buduje łącznik. Nie potrafię jednak pojąć, jak można w długi weekend sierpniowy pozostawić ten odcinek specjalny bez nadzoru, oznaczeń, ograniczeń dla ciężarówek.
Powiadam Wam - nikt przy zdrowych zmysłach do nas tamtędy nie przyjedzie. Tylko zdesperowani Słowianie potrafią przetrwać to piekło. Osobiście będę się starał unikać wizyt autem w Polsce póki trup w szafie straszy między Świeckiem a Nowym Tomyślem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz