Użytkownicy laptopów z czasem nabierają odruchów mimowolnego poszukiwania gniazdka elektrycznego w pomieszczeniach, w których zamierzają pracować dłuższą chwilę. Wraz z wiekiem używanego laptopa (właściwie jego akumulatora) efekt ten narasta aż do wymiany urządzenia, jego akumulatora lub zaprzestania odrywania go od źródła zasilania.
Z czego to wynika?
Otóż znakomita większość laptopów wyposażona jest w akumulatory litowo-jonowe o pojemności rzędu kilkudziesięciu wato-godzin - np. mój laptop posiada cztero-komórkowy akumulator o pojemności nominalnej 37Wh, na którym pracował początkowo do pięciu godzin (pobierał wtedy średnio 7,4W). Niestety wraz z upływem czasu i kolejnymi cyklami ładowania/rozładowywania maksymalny czas pracy autonomicznej się skraca. Wg Wikipedii wynika to z niedoskonałości samych ogniw, w elektrolicie których tworzą się tzw. depozyty, które wiążą atomy Litu, zmniejszając tym samym liczbę jego jonów, a więc pojemność komórki. Dobra wiadomość jest taka, że wraz ze zmniejszeniem pojemności skraca się czas ładowania. Zła, że czynnikami przyspieszającymi utratę pojemności jest po prostu czas i wysoka temperatura. Ponieważ w temperaturze pokojowej akumulatory przy ładowaniu zawsze do pełna tracą ok. 1/5 pojemności rocznie, to należy je wymieniać w laptopie najpóźniej po 4 latach eksploatacji. Efekt utraty pojemności i wzrastającej oporności wewnętrznej ogniwa (prowadzący do spadku napięcia na biegunach ogniwa) jest tym większy, im większy pobór prądu odbiornika. Stąd też te same akumulatory w telefonach komórkowych możemy wymieniać rzadziej, ale granica rozsądku i tak przebiega w okolicach 8 lat eksploatacji (zapewne wcześniej zmienimy aparat).
Oczywiście można decydować się na akumulatory o elektrodzie LiTi zamiast węglowej, układy poboru prądu z równoważeniem obciążenia pomiędzy ogniwami, pracować w niższych temperaturach (szczególnie podczas ładowania) lub nie ładować akumulatorów do pełna. Trudno jednak oczekiwać tego od zwykłego użytkownika.
Jakie mamy alternatywy?
Obecnie na rynku nie widzę lepszych źródeł energii dla laptopów w rozsądnej cenie. Wciąż czekam na ogniwa paliwowe zasilane alkoholem (patrz prototyp) oraz implementację superkondensatorów (patrz news). Obecnie pozostaje nam tylko w cyklach trzyletnich zmieniać akumulatory Li-ion na nowe, upewniając się, że zamienniki są świeże (a nie przeleżały kilka lat w magazynie).
Na koniec ...
Przypominam, że akumulatory litowo-jonowe wybuchają w przypadku przegrzania lub próby ładowania poniżej wartości progowej naładowania. Nie podgrzewać i nie dopuszczać do całkowitego rozładowania!
Z czego to wynika?
Otóż znakomita większość laptopów wyposażona jest w akumulatory litowo-jonowe o pojemności rzędu kilkudziesięciu wato-godzin - np. mój laptop posiada cztero-komórkowy akumulator o pojemności nominalnej 37Wh, na którym pracował początkowo do pięciu godzin (pobierał wtedy średnio 7,4W). Niestety wraz z upływem czasu i kolejnymi cyklami ładowania/rozładowywania maksymalny czas pracy autonomicznej się skraca. Wg Wikipedii wynika to z niedoskonałości samych ogniw, w elektrolicie których tworzą się tzw. depozyty, które wiążą atomy Litu, zmniejszając tym samym liczbę jego jonów, a więc pojemność komórki. Dobra wiadomość jest taka, że wraz ze zmniejszeniem pojemności skraca się czas ładowania. Zła, że czynnikami przyspieszającymi utratę pojemności jest po prostu czas i wysoka temperatura. Ponieważ w temperaturze pokojowej akumulatory przy ładowaniu zawsze do pełna tracą ok. 1/5 pojemności rocznie, to należy je wymieniać w laptopie najpóźniej po 4 latach eksploatacji. Efekt utraty pojemności i wzrastającej oporności wewnętrznej ogniwa (prowadzący do spadku napięcia na biegunach ogniwa) jest tym większy, im większy pobór prądu odbiornika. Stąd też te same akumulatory w telefonach komórkowych możemy wymieniać rzadziej, ale granica rozsądku i tak przebiega w okolicach 8 lat eksploatacji (zapewne wcześniej zmienimy aparat).
Oczywiście można decydować się na akumulatory o elektrodzie LiTi zamiast węglowej, układy poboru prądu z równoważeniem obciążenia pomiędzy ogniwami, pracować w niższych temperaturach (szczególnie podczas ładowania) lub nie ładować akumulatorów do pełna. Trudno jednak oczekiwać tego od zwykłego użytkownika.
Jakie mamy alternatywy?
Obecnie na rynku nie widzę lepszych źródeł energii dla laptopów w rozsądnej cenie. Wciąż czekam na ogniwa paliwowe zasilane alkoholem (patrz prototyp) oraz implementację superkondensatorów (patrz news). Obecnie pozostaje nam tylko w cyklach trzyletnich zmieniać akumulatory Li-ion na nowe, upewniając się, że zamienniki są świeże (a nie przeleżały kilka lat w magazynie).
Na koniec ...
Przypominam, że akumulatory litowo-jonowe wybuchają w przypadku przegrzania lub próby ładowania poniżej wartości progowej naładowania. Nie podgrzewać i nie dopuszczać do całkowitego rozładowania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz