sobota, 14 sierpnia 2010

Jaki ekran?

Odwiecznym dylematem była dla mnie wielkość ekranu komputera oraz jego parametry. W końcu to okno do świata wirtualnego. O ile w czasach monitorów CRT wybór podyktowany był głównie ceną, to z chwilą wejścia na rynek paneli LCD decyzje stały się trudniejsze. Obecnie panują ekrany TFT (TN, xVA, IPS) z podświetleniem CCFL, krawędziowym LED lub Full LED. Choć rozdzielczość i gęstość wyświetlacza jest ważna, to wciąż kluczowa jest zwyczajnie jego wielkość. TechReport prowadzi właśnie ankietę w temacie optymalnego rozmiaru wyświetlacza laptopa, co skłoniło mnie do refleksji na ten temat. Miałem okazję dotychczas pracować z urządzeniami przenośnymi o ekranach 15", 14", 13,3", 10", 17", 15,6" i chciałem się z Wami podzielić swoją opinią.
Otóż w dłuższym okresie najwygodniej pracowało mi się na 15" w proporcji 4:3. jednak po kilku latach nomadycznego stylu pracy optuję za 13,3" - obecnie niestety w 16:9 (koniecznie poniżej 2kg). Jednak w biurze korzystam ze stacji dokującej, wyposażonej w 20" monitor, przy którym spędzam większość czasu i jestem bardzo zadowolony. Próbowałem kilka razy pracować na 10" netbooku i ... nie jestem w stanie z tego korzystać. O ile klawiatura jest do zaakceptowania, to na ekranie po prostu mało co się mieści, a jeszcze mniej widzę. Jeżeli rzadko się przemieszczacie, to polecam współczesne laptopy 15,6" - są naprawdę wygodne. Zaś 17" egzemplarze są wybitnie stacjonarne.
Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości będę w stanie się przesiąść na ekran z podświetleniem RGB full LED w rozmiarze ~14", o ile postęp technologiczny na to pozwoli, bo coraz częściej doceniam wysoki kontrast oraz dobrą reprodukcję kolorów.

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Duża platforma x86

Ehh.. żyjemy już w erze wirtualizacji. Większość środowisk, z którymi się spotykam ma tu i ówdzie grupy wirtualnych serwerów. Administratorzy systemów powoli przyzwyczajają się do wygody operowania obrazami całych serwerów i powoli migrują do świata wirtualnego nawet maszyny produkcyjne czy mission-critical. Tymczasem każdy serwer fizyczny w pewnym momencie osiąga granicę dostępności zasobów i konieczna staje się rozbudowa domeny wirtualizacyjnej o kolejną maszynę. Odkąd na horyzoncie pojawiły się procesory z rodziny Xeon 75xx, uwierzyłem, że będzie można istotnie ograniczyć liczbę maszyn fizycznych.
Obok prac prowadzonych przez japońskiego NECa nad dużymi maszynami (patrz Express 5800), największa w ofercie HP maszyna wkracza na rynek: ProLiant DL980 G7.
Dysponując nawet ośmioma podstawkami dla procesorów Xeon 75xx, maszyna ta pozwala na stworzenie 64-rdzeniowego środowiska z 2048GB RAM, czyli np. 32 maszyny wirtualne po 2 rdzenie i 64GB RAM. Choć kwestia zapewnienia obsługi ruchu I/O (podsystemy dyskowe i sieci) może okazać się być sprawą niełatwą, to sądzę, że jest to potencjalnie najbardziej efektywna kosztowo droga dla przyszłych centrów danych. Takie środowisko wystawi na trudną próbę obecne hypervisory. Jestem przekonany, że narzut wirtualizacyjny w skali będzie już istotny (czas procesorów i pamięć RAM wykorzystywana przez mechanizmy wirtualizacyjne), jednak per saldo powinno się to okazać korzystne.
Rzecz jasna nie liczyłbym na to, że DL980 G7 będzie od początku tańszy od czterech serwerów dwu podstawkowych, jednakże mamy wciąż do dyspozycji mniejszy model cztero-podstawkowy HP ProLiant DL585 G7, oferujący 4*12 rdzeni i do 512GB RAM, będący z grubsza połówką nowo ogłoszonego mastodonta, ale w wydaniu AMD. Uważam, że wkrótce zobaczymy podobną maszynę ośmio-podstawkową, opartą na Opteronach 61xx, a wtedy ceny spadną.
Przy okazji chciałbym pochwalić AMD za przyjętą politykę cenową, ponieważ coraz częściej spotykam się z cztero-podstawkowymi konfiguracjami na Opteron 61xx (48 rdzeni), które oscylują wokół cen najwydajniejszych konfiguracji dwu-podstawkowych Intela.