poniedziałek, 20 maja 2013

Tajlandia okiem gadżeciarza

Na przełomie kwietnia i maja spędziłem swoje pierwsze wakacje poza Europą. Wybraliśmy się na własną rękę na dwutygodniowy wypad wypoczynkowo-poznawczy. W trakcie tej podróży widziałem wiele nowych rzeczy i przeżyłem kilka chwil zaskoczenia. 
Dla przykładu odkryłem, skąd się biorą zombie lotniskowe. Dla niewtajemniczonych - są to pasażerowie poszkodowani różnicami w strefach czasowych, zmęczeni, porażeni ruchowo po długim siedzeniu w fotelu samolotowym, nerwowo reagujący na światło i ruch, stale szukający ławeczki na uboczu, gdzie mogliby się zdrzemnąć oraz wpatrujący się długo choć bez zrozumienia w galopujące tabele odlotów lub desperacko próbujący zrozumieć plan lotniska. Wielokrotnie widywałem ludzi w tym stanie, ale nie rozumiałem, co ich tak zmaltretowało. Dwa siedmiogodzinne loty jeden po drugim pozwoliły mi to sprawdzić na sobie. 
No ale miało być o technologii ...
Królestwo Tajlandii jest miejscem bardzo odległym kulturowo, geograficznie i klimatycznie od Europy. Nie jest szczególnie zasobny kraj, choć prosperuje zupełnie dobrze. Ciekawiło mnie, jakie technologie i rozwiązania są wybierane przez Tajów, a jakie nie znajdują zastosowania. 
Poniżej kilka spostrzeżeń:
Pierwsza rzecz jaka rzuca się w oczy to linie napowietrzne kłębiące się wszędzie wzdłuż ulic. Kable zazwyczaj mają zintegrowane wzmocnienie i izolację. Obok siebie biegną przewody zasilania (niskie i średnie napięcie) oraz telefoniczno-transmisyjne.
Wynika to głównie z nieuchronnych powodzi i ulew, jakie grożą infrastrukturze przez większą część pory deszczowej. Znacznie bezpieczniej jest trzymać elektryczność z dala od podłoża. Kable wyglądają na ułożone dosyć chaotycznie, ale widziałem, że są dobrze opisane zalaminowanymi etykietami a punkty rozdzielcze są w hermetycznych skrzynkach zamykanych na klucz.
Kolejna sprawa to ogromne znaczenie motoryzacji. Tajowie uwielbiają szykowne auta, więc większość pojazdów posiada dodatkowe chromowane elementy, spojlery i malowania. Nawet białe mikrobusy (głównie Toyota Commuter) posiadają listy pod progami i dodatkowe grille z przodu. Wiele z nich jeździ na LPG, które jest domyślnym paliwem dla przedsiębiorców. Sporym zaskoczeniem dla mnie była panująca tam moda na japońskie pick-upy, które wydają się dominować poza większymi miastami. W Bangkoku najpopularniejsza wydawała mi się Toyota Vios oraz Toyota Corolla Altis.
Bodaj najbardziej rozpowszechnioną nowinką jest oświetlenie LED, które było wykorzystane wszędzie wokoło. Zdecydowanie częściej niż w u nas w Europie.
Co ciekawe elektronika jest tam głównie połączona bezprzewodowo. Począwszy od mnóstwa kolorowych, wolno-stojących bankomatów z antenką GSM aż to WiFi dostępne w każdej knajpie i hotelu.
Mieszkańcy Tajlandii wydali mi się znacznie bardziej przyklejeni do smartphone'ów niż Europejczycy. Wszyscy byli zajęci przeglądaniem sieci lub graniem. Ku memu zaskoczeniu iPhone'y - wydawałoby się najdroższe smartphone'y - były najbardziej rozpowszechnione. Jednak resztę spektrum dopełniały phablety, głównie samsunga oraz tanie tablety w rozmiarze 7 cali. Rozmawiałem z człowiekiem z Tajwanu, który sporo podróżuje po Indo-chinach i powiedział mi, że to normalne, że każdy jest podłączony i "on-line" w tej części Azji. Okazuje się, że usługi mobilne i sprzedaż produktów dla smartphone'ów jest bardziej rozwinięta niż u nas.
Ze swojej strony wszystkie osiem lotów odbyłem bez użycia papieru, dzięki mechanizmowi odprawy przez przeglądarkę internetową w telefonie. Nie mieliśmy z tym żadnych problemów.
W końcu najbardziej zafascynowała mnie infrastruktura w Bangkoku. Zważywszy, że jest to teren podmokły i że wszystkie budynki stoją tam na palach, to plątanina wiaduktów, ramp czy platform wydaje się być cudem techniki. Począwszy od lotniska Suvarnabhumi, gdzie widziałem najdłuższe przęsło stalowe,
źródło: wikipedia.org
 poprzez kolej SkyTrain, biegącą na wysokośi 6-7 piętra ponad miastem i autostradą,
źródło: deconcrete.org
aż po 83 piętrowy Baiyoke Sky Hotel, skąd rozciąga się fascynujący widok na Bangkok:
wszystko to robi porażające wrażenie w tak skłębionym miejscu jak czternasto-milionowa metropolia Bangkoku.
Niestety podróż dała się we znaki memu ZOPO ZP100, który - wystawiony na działanie temperatury 38-40'C i słońca - przegrzewał się i wyłączał. Kilka razy musiałem go przykładać na parę minut do klimatyzatora, żeby chciał się włączyć po przegrzaniu.
Podróż była tyleż ciekawa, co męcząca. Przekonałem się, że smartphone i dostęp do WiFi zupełnie wystarcza już w dzisiejszych czasach w dalekich podróżach. Fajnie było zobaczyć, jak się stosuje współczesne rozwiązania z drugiej strony globu.

niedziela, 19 maja 2013

Koncentrat

  • Intel przedstawił szczegóły i plany sprzedażowe nowej architektury procesorów z rodziny Atom o nazwie Silvermont (polecam artykuł tutaj). Zważywszy na zamieszanie z jakim mamy do czynienia na rynku urządzeń mobilnych ta zapowiedź ma ogromne znaczenie. Ostatnie 3 lata pokazały, że większość z nas ma ograniczone potrzeby w zakresie wydajności i pojemności, ale chcemy lekkich, szybko uruchamiających się urządzeń o doskonałych wyświetlaczach i długim czasie pracy na baterii. Spotkanie układów SoC rodem z telefonów (np. Tegra3) z tymi o pochodzeniu PCtowym (np, Intel Core) bezlitośnie pokazało, że te pierwsze są zbyt ociężałe na współczesne aplikacje i strony web a te drugie są zbyt prądożerne. Chcąc przewidzieć przyszłość urządzeń mobilnych trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, komu uda się pierwszemu znaleźć złoty środek: producentom SoC z rodziny ARM zwiększając wydajność bez dużego wydatku energetycznego, czy też Intel/AMD ograniczając zużycie energii nie oddając zbyt wiele wydajności. Zważywszy na potencjał technologiczny i produkcyjny Intela, podane szczegóły architektury i porównanie z układami typu Atom Z2760 widać jednoznacznie, że w roku 2014 zobaczymy powrót do platform x86. Dość powiedzieć, że spodziewamy się dwukrotnie wyższej wydajności przy zmniejszeniu poboru energii!!! Zauważcie, że Google wkłada w tej chwili równie dużo wysiłku w optymalizację pod Atomy, co pod platformy ARM. Będzie ciekawie...
  • Upgrade to Windows 8.1 dostaniemy w październiku za darmo (źródło).
  • Za dwa tygodnie premiera nowej rodziny mobilnych procesorów Core (architektura Haswell). Spodziewam się obniżenia poboru energii o 1/3 przy podobnym poziomie wydajności, nowego trybu pracy Connected Standby i znacznie wydajniejszych GPU o nazwie Iris (polecam artykuł tutaj). Uwaga! Płyty główne pod procesory desktopowe będą wymagały szczególnych zasilaczy - więcej tutaj.
  • nVidia zmienia nazwy układów GPU dla laptopów z 6xxM na 7xxM - szczegóły tutaj. Rzecz jasna AMD zrobiło to samo z 7xxxM na 8xxxM - więcej tutaj. Jeśli pominąć zamieszanie i skołowanych użytkowników, to zmiany te nie mają znaczenia (te same układy, ceny bez zmian).
  • Intel udostępnił wreszcie kody źródłowe niezbędne do wykorzystania modułu Quick Sync do de-/kodowania strumieni audio-/wideo, więc środowiska open source będą mogły z niego skorzystać w nadchodzących miesiącach (więcej tutaj).
  • Mobilna konsola nVidia Shield wchodzi do sprzedaży. Czy młodzież będzie chciała dodatkowe urządzenie do grania poza smartphonem?
  • Na fali Google I/O pojawiły się spekulacje, co do Android 4.3 z garścią poprawek technologicznych jak wsparcie dla Bluetooth Low Energy i nowych instrukcji OpenGL ES. Wersja piąta może się pojawić najwcześniej jesienią.
  • Jeśli planujecie zakup solidnego dysku SSD o pojemości >240GB, to polecam Wam Crucial/Micron M500. To pierwszy dysk z nowymi, dwukrotnie gęstszymi bankami pamięci.
  • Seagate wszedł na rynek producentów SSD: dla konsumentów seria 600 a dla firm model 1200. Nie ma szału - zobaczymy, jak się sprawdzi w praniu...
  • Jeżeli szukacie dobrego laptopa i nie chcecie kupować ASUS Zenbook Prime, to powinniście się przyjrzeć nowej TOSHIBie KIRAbook.
  • SHARP wkrótce będzie sprzedawał panele moich marzeń z technologią IGZO, np. taki 13.3" 2560x1440 świetnie by się spisał w głównym laptopie do pracy (więcej tutaj).
  • Jeżeli rozglądacie się za tanim i solidnym tabletem, to rzućcie okiem na Archos 80 Xenon.