piątek, 3 czerwca 2011

Corsair Force F120 w akcji

Dzisiaj chciałbym się z Wami podzielić wynikami kolegi, który w marcu zdecydował się na zakup HP ProBook 6450b i montaż Corsair Force F120 (o czym pisałem tutaj). Fabryczny dysk twardy WD HDD 320GB 7,2krpm trafił do zewnętrznej obudowy, aby pracować poprzez port eSATAp.
Niestety eksploatacja rozpoczęła się od kłopotów z uruchamianiem systemu z SSD i ostatecznie zupełną awarią tego nośnika. Po dwóch tygodniach wrócił nowy egzemplarz i przygoda z błyskawiczną pamięcią masową rozpoczęła się na nowo. 
Łącznie w obecnej konfiguracji kolega przepracował już ponad miesiąc. Ponieważ jest świadomym użytkownikiem (inżynier systemowy), to bardzo cenię sobie jego uwagi.
Zacznijmy więc od komentarzy ogólnych:
Laptop sprawdza się doskonale w delegacjach służbowych i na biurku. Napęd optyczny w dużej mierze okazał się być niepotrzebny, a zajmuje sporo miejsca w urządzeniu i waży dobre kilkadziesiąt gram. W dłuższym okresie może też zacząć doskwierać brak portu USB 3.0. Praktyka pokazała też, że DisplayPort niespecjalnie sprawdza się, bo większość odbiorników ma jednak HDMI, a przejściówka to wydatek kilkudziesięciu złotych.
Wracając do meritum, czyli skutków zastosowania SSD, to wnioski są bardzo pozytywne:
Laptop, pracując pod kontrolą Windows 7 nie wykazuje żadnych opóźnień (poza oczekiwaniem na zasoby sieciowe, np. strony www). W tym przypadku zawsze komputer czeka na użytkownika, a nie odwrotnie. Niestety czasem występuje problem z uruchomieniem systemu operacyjnego z SSD i wymagany jest twardy reset (to wynik długiego czasu inicjalizacji kontrolera SF-1200). Patrząc z drugiej strony można by powiedzieć, że to konsekwencja bardzo szybkiego startu BIOSu laptopa.
Zanim przejdę do wyników testu parę słów o aktualnym stanie użycia SSD:
  • Użyteczna pojemność dysku: 111GB (w użyciu: 86,5 GB, wolne: 25,1GB)
  • Fragmentacja: 33% (wyłączona automatyczna defragmentacja), jedna duża partycja C:
  • Sumaryczna ilość plików na dysku: 150 tys, katalogów: 30 tys.
  • Średnia wielkość pliku: ok 0,5 MB
Jak widzicie jest to przeciętny system plików NTFS5 pod Win7 zapchany zwyczajnymi rzeczami (np. ~10GB zdjęć). Profil użycia laptopa to praca nad dokumentami MS Office, strony i aplikacje Web oraz duża porcja wirtualizacji. Rzadziej używane obrazy rezydują na zewnętrznym dysku HDD. Testy potwierdziły, że nie ma zauważalnego pogorszenia w kwestii czasu odpowiedzi ani przepustowości dysku przy przejściu z SATA na eSATAp. 
W codziennej pracy na 110 GB mieszczą się wygodnie wszystkie niezbędne dane i zostaje jeszcze miejsce. Nie byłoby to raczej możliwe na SSD o pojemności poniżej 100GB. Dodatkowo niezbędny okazuje się zewnętrzny dysk po eSATAp na backup, instalki, obrazy ISO i prywatne multimedia.
Bardzo ciekawy jest wpływ SSD na czas pracy tego laptopa, ponieważ przy czytaniu dokumentów PDF z użycie tylko HDD czas pracy oscylował na poziomie 3,5 godziny, po przejściu na SSD - 4,5 godz. Przy ograniczeniu jasności podświetlenia ekranu możliwe jest osiągnięcie 5 godzin.
W zakresie użycia wirtualizacji, przy zastosowaniu HDD nie dało się eksploatować więcej niż 3 goszczone systemy Win2003Svr. W konfiguracji docelowej: szybki CPU plus dysk SSD, plus HDD po eSATAp można pracować na większej liczbie maszyn. Ograniczeniem staje się więc pojemność RAM (mile widziane 8GB).
Kolega przeprowadził również test "niekorzystnego zbiegu okoliczności" (który mnie osobiście często prześladuje), gdy potrzebujemy popracować intensywnie w kilku aplikacjach, podczas gdy nasz antywirus zapragnie niezwłocznie przeskanować wszystkie partycje. Sytuacja zdarza się nierzadko po dłuższej przerwie w pracy na laptopie (po weekendzie), gdy w sposób naturalny jesteśmy spóźnieni ze wszystkim i próbujemy nadrobić zaległości (np. po urlopie). Tak więc kolega obok skanowania antywirusowego, uruchomił skanowanie anty-spyware i rozpoczął intensywną pracę nad dokumentami. W przypadku mojego dysku HDD prowadzi to wprost do czasów odpowiedzi aplikacji na poziomie minut. Wyniki w konfiguracji kolegi były tyleż nudne, co zaskakujące - różnica w pracy była niezauważalna, bo aplikacje działały tak, jak wcześniej. 
Poprosiłem go o ponowne wykonanie testu ATTO, licząc się z ewentualnym spadkiem wydajności SSD w wyniku sporego użycia pojemności oraz postępującej fragmentacji. Ku memu zdziwieniu rezultaty są zbliżone do tych zaobserwowanych zaraz po zakupieniu:
Podejrzewam, że jest to w dużej mierze zasługa połączenia obsługi komendy TRIM przez Windows 7 oraz sprytnego algorytmu zarządzania bankami pamięci zastosowanymi przez SandForce.
Podsumowując - myślę, że ~800zł wydane na ten dysk było doskonałą inwestycją. Wyniki i doświadczenia potwierdzają, że współczesne HDD są kulą u nogi naszych laptopów. Prawdopodobnie bardziej opłaca się instalować w używanych laptopach dyski SSD niż kupować nowy laptop z dyskiem HDD. 
Korzystając z okazji chciałbym polecić Waszej uwadze przecenione dyski OCZ Agility 2 120GB (OCZSSD2-2AGTE120G), które obecnie występują w przyrodzie już od ~660zł. Co prawda model ten posiada mniej korzystną konfigurację banków pamięci niż Corsair Force F120 czy OCZ Vertex 2 120GB, ale przy przeciętnej eksploatacji w laptopie różnica nie będzie odczuwalna.
Warto też zauważyć, że pozostałym parametrom tego laptopa nic nie brakuje (nawet matryca TN się wybroniła), a wydajność procesora i pamięci RAM zaspokoi większość użytkowników.
Dziękuję koledze za pomoc i cierpliwość!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz