sobota, 16 lutego 2013

Tydzień z Windows 8 na poważnie

Właśnie mija tydzień jak poświęciłem godzinę na to, by zaktualizować Win7HP na naszym domowym SAMSUNGu NP350 do Win8Pro. Pod koniec stycznia skorzystałem rzutem na taśmę z promocji na aktualizację.
Czas podzielić się kilkoma obserwacjami...
Zwykle bardzo ciekawią mnie nowości i chętnie je wypróbowuję. Win8 męczyłem na komputerze stacjonarnym trzy miesiące, ale nie udało mi się nabrać biegłości w obsłudze tego nowego, schizofrenicznego interfejsu użytkownika. Drugie podejście pozwoliło mi na nowo podejść do tego tematu ze świeżą głową.
Rezultat jest taki, że jestem sfrustrowany.
Nie mam większych zastrzeżeń do technicznej strony tego OS. Co prawda oprogramowanie HP do naszego małego urządzenia K209a działa w kratkę, ale systemowy interfejs skanowania i drukowania ma się dobrze.
Tej unowocześnionej części interfejsu praktycznie nie jestem w stanie używać. Oto kilka irytujących przykładów:
  1. Wytrzymałem z IE10 tylko jeden dzień. Przy próbie wykonania przelewu w ING miałem tyle nie działających skryptów, że musiałem pobrać Chrome.
  2. Zmusiłem się do otwarcia kalendarza kafelkowego, ale okazało się, że nie jest w stanie pobrać mego Google Calendar (błąd autoryzacji).
  3. W Windows Mail nadal nie ma przycisku "Forward".Trzeba się domyślić, że to Ctrl+F. Ale zaraz ... jak więc się wyszukuje? Tego jeszcze nie odkryłem - porażka.
  4. Instalacja skype to trauma w czystej formie. Program występuje już tylko z interfejsem kafelkowym. Jego uruchomienie wymaga przypomnienia sobie hasła do konta Microsoft i do konta skype, bo muszą być połączone. Następnie znika nam trwale z pola widzenia (nie ma go w szufladce!) i wyświetla powiadomienia na chwilę w prawym górnym rogu (o ile w ogóle). Masakra.
  5. Straciłem aktywację MS Office 2010 przy aktualizacji, ale pakiet był uprzejmy się ponownie aktywować bez szemrania. Niestety nie mogę używać okna dialogowego otwarcia pliku, bo każdorazowo zamarza mi PowerPoint. Nie mam wyboru - przeciągam pliki przez pasek zadań.
  6. Aplikacje Windows Pictures / Music / Video wydawały mi się dobrymi kandydatami na konsumpcję kafelkową. Nie przewidziałem jednak, że indeksują jedynie  pliki w tzw. Bibliotekach, a do nich nie da się dodać lokalizacji sieciowej, która nie została uprzednio zbuforowana lokalnie (off-line content). Chwileczkę.... Po co miałbym trzymać 800GB zdjęć, muzyki i filmów z domowego NASa lokalnie? Ktoś chyba upadł na głowę.
Zapewne istotna porcja tych frustracji wynika z mojej niewiedzy. Problemy zostaną rozwiązane lub społeczność użytkowników znajdzie dla nich obejścia. Wciąż jednak oczekiwałem lepszego rezultatu od ręki.

Nie to, że się nie spodziewałem kłopotów. Każde główne wydanie systemu operacyjnego przynosi nowości, do których łatwiej lub trudniej się przyzwyczaić. Przyznam jednak, że jeszcze mi się nie zdarzyło pracować z czymś tak bezużytecznym. Z marszu dopłaciłbym MS jeszcze $30, żeby pozbyć się tych kafelkowych gniotów, "Chimes" i odzyskać przycisk start.

Może i jestem już zwapniały, ale szczerze radzę MS wydzielić linię dotykową i tradycyjną Windows. Oba produkty mogą współdzielić technologię, a programiści mogliby przygotowywać oba interfejsy wedle życzenia. 
Po tym tygodniu interfejs Ubuntu Unity wydał mi się cudownie prosty i przyjazny.

[UPDATE 2013-02-25]
Chciałem tylko powiedzieć, że za radą kolegi (pozdr.) zamieniłem Skype na "Skype dla Pulpitu" i zainstalowałem sobie Start8. Teraz da się wytrzymać.
Niestety przestał mi działać Windows Live Movie Maker (nie działa preview).

1 komentarz:

  1. Ja mimo szczerych chęci i dużej wyrozumiałości wytrzymałem 2 tygodnie. Potem powrót do obrazu sprzed aktualizacji i radośnie powitałem Win7 :-)

    OdpowiedzUsuń